Lubię się ruszać. Nie pamiętam takiego momentu, żeby ktoś musiał motywować mnie do tego, aby ćwiczyć. Nie mam rutyny, nie wyznaję tylko jednej formy treningowej, nie zliczam kalorii. Po prostu słucham swojego ciała i wiem, co robić. A jeśli nie wiem, oddaję się w dobre ręce, które prowadzą mnie w mojej drodze do zgłębienia świadomości swojego ciała. Takich osób wokół nas jest wiele, i jak mówi dobre stare przysłowie „kiedy uczeń jest gotowy, znajdzie się nauczyciel.”
Aktywność fizyczna zawsze wprawiała mnie w dobry nastrój, a później poczułam potrzebę podzielenia się tym uczuciem z innymi. Dlatego w 2008 roku ukończyłam kurs uprawniający mnie do prowadzenia zajęć grupowych fitness. Sprawdziłam wiele form treningowych, jak zajęcia wzmacniające, taneczne, odchudzające, czy aqua w wodzie. Główny cel, jaki przyświecał wtedy moim treningom, był to cel sylwetkowy, czyli płaski brzuch, smukłe nogi i inne bardzo znane hasła.
Z czasem poczułam potrzebę poszerzenia swojego warsztatu, ponieważ okazało się, że każdy uczestnik moich treningów potrzebował indywidualnego podejścia. W 2013 roku ukończyłam więc szkolenie, dzięki któremu uzyskałam tytuł trenera personalnego.
Nadszedł czas, kiedy skupiłam się także na treningach prozdrowotnych, które uczą prawidłowej techniki wykonania ćwiczeń, mogą pomóc, kiedy bolą nas plecy lub stawy. Dla osób cieszących się pełnią zdrowia stanowią formę prehabilitacji, zgodnie ze stwierdzeniem, że lepiej zapobiegać, niż leczyć. Zaczęłam od zajęć Zdrowy Kręgosłup, aż poczułam się w końcu gotowa, by w 2014 roku ukończyć pierwsze szkolenie i podjąć się nauczania techniki Pilates.
W międzyczasie, zaczęłam uczęszczać na lekcje Vinyasa Power Yogi u Magdaleny Prieditis. Pamiętam uczucie, które towarzyszyło mi po skończonej praktyce, podczas pierwszej Shavasany. Poczułam nieznane dotąd uczucie płynące z treningu. Oprócz tego pięknego dobrego nastroju, jaki towarzyszył mi po ćwiczeniach, poczułam głęboki relaks ciała, ale też umysłu. Z lekcji na lekcję odkrywałam coraz więcej nowych stanów, towarzyszących mi podczas wykonywania asan. Przepływ energii, bycie tu i teraz, świadomy oddech. Zauważyłam, że mój umysł się uspokoił (pamiętam, że uczestnictwo w swoich pierwszych lekcjach jogi tłumaczyłam tym, że nie mogę przestać myśleć 🙂 I przede wszystkich poczułam, że był to brakujący element moich wszystkich dotychczasowych treningów. Dzięki jodze poprawił się mój zakres ruchu i mobilność. Poczułam, że wykonując asany wprowadzam równowagę dla swojego ciała, umysłu, i serca. A przede wszystkim poczułam, że podejmując aktywność fizyczną tylko ze względu na cel sylwetkowy, czegoś tu mocno brakuje.
Zaczynam więc swoją piękną jogiczną podróż, a czując, że również i tym uczuciem chciałabym podzielić się z innymi, ukończyłam pierwszy kurs Vinyasa Power Yoga w kwietniu 2016 roku. Dlaczego Vinyasa? Ponieważ jest to praktyka spójna z moim dotychczasowym doświadczeniem, niemalże sportowa. Wiem, że to dopiero wierzchołek góry lodowej, i z fascynacją odkrywam kolejne twarze jogi. Obecnie, od roku uczęszczam również systematycznie na lekcje jogi wg metody Iyengara w Szkole Jogi Ałły Raginis.
Jestem ciekawa jakie jest Wasze doświadczenie i droga w trenowaniu? Wiem, że wśród moich podopiecznych są osoby, które jak ja, ćwiczą od lat, i każdy ma swój cel i inną ulubioną formę ruchu. Gdybyście chcieli podzielić się swoją historią, zapraszam do komentowania. Ćwiczysz dla płaskiego brzucha czy jest w tym coś więcej?
Ania <3
Leave a reply